Bardzo fajny film. Kameralny, choć ma w ekipie znanych aktorow. Generalnie cała właściwą akcja dzieje się między 2 osobami granymi przez Jacksona i Ricci.
Fabularnie chodzi o to, że stary murzyn znalazl dziewczę, które ma zapalenie płuc i seksoholizm, a że akurat było mu źle, bo go żona opuściła, to postanowił się dziewczyną zaopiekować i ją wyleczyć. Jak się domyślacie, Jackson gra tu zupełnie inną rolę niż te do jakich nas ostatnio przyzwyczaił. Ale "motherfucker" też się trafił
Piszą, że to dramat, ale nie przejmujcie się - w filmie chodzi o blues. Reszta to tylko wypelniacz (podobna relacja fabuly do muzyki byla w "Baby Driver").
Bluesowa ścieżka dźwiękowa, Jackson grający bluesa, śpiewający bluesa, gadający w rytmie bluesa... mógłby spokojnie wydać kilka płyt w swojej aranżacji, pewnie rozeszłyby się na pniu...
Tak więc szczerze polecam.
Fabularnie chodzi o to, że stary murzyn znalazl dziewczę, które ma zapalenie płuc i seksoholizm, a że akurat było mu źle, bo go żona opuściła, to postanowił się dziewczyną zaopiekować i ją wyleczyć. Jak się domyślacie, Jackson gra tu zupełnie inną rolę niż te do jakich nas ostatnio przyzwyczaił. Ale "motherfucker" też się trafił

Piszą, że to dramat, ale nie przejmujcie się - w filmie chodzi o blues. Reszta to tylko wypelniacz (podobna relacja fabuly do muzyki byla w "Baby Driver").
Bluesowa ścieżka dźwiękowa, Jackson grający bluesa, śpiewający bluesa, gadający w rytmie bluesa... mógłby spokojnie wydać kilka płyt w swojej aranżacji, pewnie rozeszłyby się na pniu...
Tak więc szczerze polecam.
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.