@skijlen ten o którym pisałem, to był chyba mix cocker spaniela z labradorem, który właśnie zachowywał się jak po przytuleniu go przez prąd pioruna, a ponoć dzięki pomocy jadu żmii. No i zastanawiam się, czy to może wpływ genów spaniela, czy jadu, czy pioruna

No i syn spłodzony z kolejną labradorką spowodował ilośc genów 2:1, brak pioruna i jadu żmii, a zaczął zachowywać się podobnie, z masą 3x większą
P.S. Psa nie szukam. Obcowałem z trzema, kundlem, collie i dalmatyńczykiem głuchym.
Kundla w latach 80 budowlańcy budujący os. Pod Skarpą oblali go farbą olejną z rana, gdy obszczekiwał.Zgoliliśmy miśka, jak owcę. Ino wełna nie do sprzedania, chyba że do Muzeum Sztuki Współczesnej.
Colliowaty dużo później, przygarnięty od właściciela knajpy z ex, piękny jak z filmu, ale jak się wytarzał na łące w gównie, to masakra chłopa domyć, a lubił to skurwel. Indianin taki to był. Uciec lubił, szukając swojej drogi w życiu. Dożył spokojnej starości.
No i potem trzeci, suka dalmatyńczyka, głucha, kilka razy uciekała, no i ostatni raz jak wystrzeliła na drogę w pędzie zza budynku, tak auto ją uspokoiło. Zjechałem z robo szybko, do weta raczej do uśpienia już, ale nie zdążył strzykawki napełnić i powiedział, że zaoszczędziłem 100 zyli.
No i więcej psów nie chcę